Światło na oświecenie (nie tylko) pogan
Święto Ofiarowania Pańskiego (2 lutego 2012)Rozważa: diakon Julian Wybraniec ▼
Dzisiejsze święto Ofiarowania Pańskiego przybrało w Polsce charakter zdecydowanie maryjny. Do dziś określa się je często jako Matki Bożej Gromnicznej. Maryja jest tą, która przynosi nam Światłość-Chrystusa.
Św. Łukasz w Ewangelii mówi dziś najpierw o żydowskich obrzędach, związanych z narodzeniem chłopca. „Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Dziecię do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu”. O jakich dniach oczyszczenia jest tu mowa? Po urodzeniu dziecka płci męskiej jego matka była nieczysta przez czterdzieści dni. W tym okresie mogła przebywać w domu i wypełniać swoje codzienne obowiązki, nie mogła natomiast wejść do świątyni ani brać udziału w jakichkolwiek obrzędach religijnych. Po upływie czterdziestu dni miała złożyć w świątyni jagnię na ofiarę całopalną i młodego gołąbka na ofiarę za grzech. Była to dość kosztowna ofiara, dlatego prawo stanowiło, że zamiast jagnięcia mogła przynieść drugiego gołąbka. Dlatego ofiara dwóch gołąbków była nazywana ofiarą ubogich. Tak więc Maryja złożyła ofiarę jako biedna. Widzimy tutaj, że Jezus narodził się w zwyczajnej rodzinie, w domu bez wygód, gdzie każdy grosz liczono bardzo dokładnie, gdzie wiadomo o trudnościach zdobywania środków na życie, gdzie często zaglądał niedostatek. Gdy z obawą patrzymy na piętrzące się trudności materialne, powinniśmy pamiętać o tym, że Jezus także wiedział, co to znaczy trudność „wiązania końca z końcem”.
W Ewangelii pojawiają się jeszcze dwie osoby niestrudzenie czekające na Zbawiciela: Symeon i Anna.
Starzec Symeon jest prorokiem. Wypowiada słowa, w których określa Jezusa jako „Światło na oświecenie pogan”. Płonąca dziś świeca – gromnica jest symbolem Chrystusa – „Światła na oświecenie pogan”. Jest też symbolem naszej gotowości na Jego przyjęcie oraz znakiem, że nasze życie ma się spalać dla Boga.
„Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa…”. Te słowa z Pieśni Symeona od czasu przyjęcia święceń diakonatu, tak jak wszystkie osoby duchowne, wypowiadam codziennie podczas Komplety (czyli liturgicznej modlitwy na zakończenie dnia). W nocy, która zapada, rozbrzmiewa pieśń o zwycięstwie nad ciemnością. Bo człowiek, który doświadczył Zbawiciela, może odejść z tego świata w pokoju. To, co nieuchronne, może nastąpić w radości. Strach przed śmiercią, strach przed samym Bogiem, który jest przecież życiem, rozprasza się niczym mgła po wschodzie słońca. Teraz Symeon, będący u kresu swoich dni obejmuje swoimi starczymi ramionami Tego, który jest dawcą życia. Jedynie spotkanie z Jezusem może nas uleczyć od trucizny śmierci. Spotkanie z Jezusem Zbawicielem pozwala umrzeć w pokoju, a przez to również i żyć w wiecznej szczęśliwości.
Symeon mówi, że Jezus będzie powodem do powstania wielu. Dawno temu Seneka powiedział, że ludzie potrzebują ręki, która by pomogła im powstać. To ręka Jezusa podnosi ich ze starego życia i prowadzi do nowego życia, przenosi z grzechu do życia dobrego, z poniżenia do chwały.
W Ewangelii pojawia się jeszcze jedna osoba. Jest nią prorokini Anna. Św. Łukaszowi Ewangeliście wystarczyły dwa wiersze do przedstawienia pełnego szkicu tej postaci. Miała ona osiemdziesiąt cztery lata i stale przebywała w świątyni. Całe swoje życie spędziła w domu Bożym. To wskazówka dla nas. Bóg dał nam Kościół, aby był on naszym domem. Jeżeli zaniedbujemy Mszę św., adorację Chrystusa w tabernakulum, tracimy bezcenny skarb. Stajemy się duchowo bezdomni.
Anna także stale trwała w modlitwie. Publiczne nabożeństwa są wielkim skarbem, ale także osobista modlitwa jest bardzo ważna. Mimo swoich lat Anna była pogodna i niewzruszona w nadziei, ponieważ codziennie trwała w modlitewnej jedności z Bogiem.Aby być takim jak Symeon i Anna, trzeba czekać na Boga. Na koniec więc zapytajmy samych siebie, na co czekamy. Czy rzeczywiście na Jezusa? Na to pytanie nie da się odpowiedzieć w tym rozważaniu. Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie w swoim sercu.
Artykuł pochodzi ze strony: http://dziennikparafialny.pl
Ktoś zagłusza dobro?
IV niedziela zwykła, rok B (29 stycznia 2012)
Rozważa: ks. Tomasz Blicharz ▼
Opisana w Ewangelii sytuacja zachęca do wielkiej czujności. Wiele razy jest tak, że dobro nie ma okazji do działania, bo komuś bardzo zależy na tym, aby przychodzące dobro przedstawić jako coś, co może wprowadzać w życie niepokój czy zagubienie.
Musiała być wielka różnica między tym, co mówił Jezus, a tym, co mówili uczeni w Piśmie, skoro Ewangelista tak mocno wyakcentował, że nauczanie Jezusa było pełne mocy. Uczeni w Piśmie, nawet jeśli uczyli o Bogu, swoją wiedzę czerpali z tego, co wyczytali. Chrystus, będąc Bogiem, swoją wiedzę czerpał z tego, co Ojciec mu objawił.
Ewangeliczny opis uzdrowienia opętanego kolejny raz pokazuje, jak krzykliwe jest zło. Krzycząc, możemy robić wielkie wrażenie. Opętany z synagogi krzyczał, że Jezus przyszedł, aby zgubić. To demoniczny i kłamliwy obraz Boga, bo jak się później okazało, Jezus wypowiedział słowa: „Milcz i wyjdź z niego”, tym samym pokazując, że Jego przyjście oznaczało uwolnienie tego człowieka.
To jest właśnie taktyka zła, aby Boga przedstawić w złym świetle. Wielu będących wówczas w synagodze, nie widząc, co zrobi Jezus, mogło ulec pokusie przyjęcia tego, co krzyczy opętany. Mogło pomyśleć że Jezus rzeczywiście przyszedł zgubić opętanego człowieka. Cała sytuacja zachęca do wielkiej czujności. Wiele razy jest tak, że dobro nie ma okazji do działania, bo komuś bardzo zależy na tym, aby przychodzące dobro przedstawić jako coś, co może wprowadzać w życie niepokój czy zagubienie.
Rodzi się zatem pytanie, dlaczego zło jest takie głośne. Na pewno w pierwszej kolejności dlatego, że jest to jedyna szansa, aby o tym co złe ktoś usłyszał. Dzisiejsza Ewangelia pokazuje nam jeszcze jeden podstęp zła: Krzyczącemu opętanemu chyba nie zależało jedynie na tym, aby był usłyszany. Skoro Ewangelia dzisiejsza zaczęła się od zdania o tym, że wielu ludzi zdumiewało się nauką Jezusa, opętanemu mogło chodzić o coś więcej. Krzycząc głośno, chciał zagłuszyć to, co mówi Jezus. I oto drugi powód, dla którego zło jest w świecie takie krzykliwe: komuś bardzo zależy na tym, aby zagłuszyć to, co dobre.
Artykuł pochodzi ze strony: http://dziennikparafialny.pl